wersja kontrastowa A- A+
ODCINEK: Szpitale powstańcze na Starym Mieście Drukuj Email

ŚCIEŻKI PAMIĘCI
CYKL 10 FELIETONÓW HISTORYCZNYCH

ODCINEK: Szpitale powstańcze na Starym Mieście

Wybierz wersję językową: polska | angielska | niemiecka

Autor projektu „Ścieżki pamięci": STOWARZYSZENIE EDUKACJA I NAUKA
Produkcja: Studio Filmowe EVEREST – Mirosław Dembiński

Reżyseria: Rafał Skalski
Główny komentarz: dr Szymon Niedziela

MIEJSCE NAGRANIA KOMENTARZA: Kościół św. Jana Bożego przy ulicy Bonifraterskiej (Szpital Powstańczy); Pałac Raczyńskich przy ul. Długiej (Szpital Powstańczy); Klasztor Benedyktynek Sakramentek (Szpital Powstańczy).

GŁÓWNE WĄTKI: Zarys położenia Starówki w czasie Powstania Warszawskiego; służba zdrowia w czasie okupacji w Warszawie; szpital w klasztorze Benedyktynek Sakramentek; Szpital przy ul. Długiej 7.

UWAGA WSTĘPNA: Należy podkreślić, że w czasie Powstania Warszawskiego pod pojęciem ,,Starówka”, rozumiano zarówno obecne Stare Miasto, jak i Nowe Miasto. W scenariuszu podtrzymujemy tę zasadę.

DODATKOWE MATERIAŁY FILMOWE: Archiwalia związane z Powstaniem na Starym Mieście, ewentualne setki z wywiadami ze świadkami historii z bazy Historii Mówionej MPW.


KOMENTARZ:

1. Służba zdrowia w czasie okupacji w Warszawie

Rozpoczynając temat działalności szpitali w czasie Powstania Warszawskiego, trzeba podkreślić, że najpierw w czasie okupacji należało wyszkolić odpowiednie kadry lekarzy i pielęgniarek, które byłyby w stanie sprostać trudowi pracy i niesienia pomocy w nadzwyczajnych warunkach wojny. Warunkiem bezwzględnym była doskonała znajomość rzemiosła lekarskiego, ale również wyjątkowe predyspozycje etyczne i zdolność do poświęceń. W Warszawie w czasie okupacji nauczaniem medycyny zajmowały się trzy piony organizacyjne: Wydział Lekarski Uniwersytetu Warszawskiego, Prywatna Zawodowa Szkoła dla Pomocniczego Personelu Sanitarnego doktora Jana Zaorskiego w Warszawie oraz Wydział Lekarski Uniwersytetu Ziem Zachodnich.

Polscy lekarze pracowali w czasie okupacji w dwóch nurtach: w nurcie legalnym i oficjalnym kontrolowanym przez Niemców oraz w nurcie konspiracyjnym. Celami nurtu podziemnego było: leczenie ludzi związanych z konspiracją, magazynowanie leków i środków opatrunkowych oraz przygotowanie się na wypadek Powstania. Szczególnym miejscem był Szpital Ujazdowski. Przez wszystkie lata okupacji zachował on zwyczaje wojskowej organizacji. Lekarzy tytułowano według stopni wojskowych. Dyrektor był zawsze Komendantem. Dlatego właśnie Szpital Ujazdowski otrzymał nazwę Rzeczypospolitej Ujazdowskiej.

W czasie Powstania Warszawskiego, na Starym Mieście najważniejsze były następujące szpitale i punkty opieki medycznej: Centralny Powstańczy Szpital Chirurgiczny przy ul. Długiej 7; Szpital Polowy pod ,,Krzywą Latarnią” na Podwalu; Szpital w Klasztorze Sakramentek; Szpitalik przy Daniłowiczowskiej; Szpital przy Brzozowej; Szpital Jana Bożego; Szpital Maltański przy ul. Senatorskiej.


2. Zarys położenia Starówki w czasie Powstania Warszawskiego

W strukturze Okręgu Warszawskiego AK Stare Miasto było częścią jednego z czterech Rejonów Obwodu Śródmieście. Ten niewielki terytorialnie fragment stolicy stał się jednym z symboli walczącej Warszawy. Walki toczyły się o niezwykle cenną pod względem architektonicznym tkankę miasta. Broniono tu przede wszystkim wzniosłej historii zamkniętej w kilkusetletnich budowlach. Na Starówce było ogromne natężenie walk. Jeżeli weźmiemy pod uwagę takie współczynniki jak: wielkość obszaru, zmasowanie środków bojowych nieprzyjaciela, czas trwania oporu oraz straty, przekonamy się, że porównywalne wyniki można było zaobserwować tylko na Czerniakowie. Teren Starówki w Powstaniu Warszawskim zakreślony był następującymi ulicami: Plac Zamkowy-Miodowa-Plac Krasińskich-Bonifraterska-Konwiktorska-Sanguszki-Wybrzeże Gdańskie-Nowy Zjazd do Placu Zamkowego. Dowódcą był mjr Stanisław Błaszczak ,,Róg”. Główne walczące oddziały to: Bończa, Dzik, Wigry, Gustaw, Kuba-Sosna, Radosław. Najcięższe walki stoczono o Katedrę, PWPW i szpital Jana Bożego. Momentem decydującym w czasie walk o Starówkę była utrata 28 sierpnia dwóch kluczowych obiektów: na północy PWPW, i na południu Katedry. Z tą chwilą nieprzyjaciel zaczął wdzierać się skutecznie wzdłuż arterii komunikacyjnej: Świętojańska-Nowomiejska-Freta-Zakroczymska. Walki na Starówce trwały do 2 września. Ostatnie dni rozpaczliwej obrony upływały na przygotowaniach do ewakuacji szlakami kanałowymi.


3. Szpital w Klasztorze Benedyktynek Sakramentek

Wśród staromiejskiej architektury Warszawy, na skarpie wiślanej wyróżnia się swą urodą Kościół św. Kazimierza Sióstr Benedyktynek Sakramentek. Zbudowany w czasach Jana III Sobieskiego, reprezentuje styl neoklasycystyczny, osadzony na planie krzyża greckiego i kopułą na przecięciu naw. Benedyktynki od Przenajświętszego Sakramentu sprowadziła królowa Marysieńka. Wieść o wybuchu Powstania dotarła do zacisza klasztoru. Siostry trzymające się z dala od polityki, miały od początku przeczucie, że zakończy się ten zryw patriotyczny jakąś straszną klęską. Coraz częściej zaczęli też pukać do klasztoru ludzie potrzebujący (ranni i głodni). Sędziwa matka przeorysza Janina Byszewska kazała otworzyć bramy budynku klasztornego, piwnice i podziemia. Odtąd kuchnie bez przerwy wydawały posiłki dla coraz większych, bezdomnych rzesz. Dzięki otwartości sióstr utrzymano łączność z ulicą Rybaki. Tymczasem do Klasztoru przedostała się część personelu Szpitala Maltańskiego na Senatorskiej. Od razu doszli do wniosku, że solidny gmach będzie odpowiednim miejscem na szpital powstańczy. Chciano się udać na rozmowę, jednak Sakramentki są Zakonem o bardzo ścisłej klauzurze, nie każdy może tam wejść. W końcu delegacja zapukała do furty mówiąc - ,,Jesteśmy od władz powstańczych. Chcemy rozmawiać matką przeoryszą.” Matka Byszewska była jednak chora, dlatego na rozmowę przyszła zastępczyni matka Tomea (Apolonia Koperska). Była doktorem filozofii, studiowała na Katolickim Uniwersytecie we Fryburgu. W czasie okupacji jej katedrą akademicką była rozmównica klasztorna. Przez kratę prowadziła wykłady z psychologii katolickiej obnażając niebezpieczeństwo płynące z religii neopogańskich. Po wysłuchaniu próśb delegacji powstańczej, siostra przełożona odpowiedziała - ,,Od 250 lat, tyle nasz Zakon istnieje z woli Bożej, nie było precedensu, aby została złamana klauzula zakonna. Ale ta chwila jest dla Polski tak osobliwa i doniosła dla naszej stolicy… To walka dzieci z szatanem… Zgadzam się.” Lekarz Tadeusz Podgórski ,,Morwa”, przystojny chirurg, idzie uśmiechnięty i dumny, że jest pierwszym mężczyzną, który wszedł do tego klasztoru. Siostry z radością odstąpiły rannym swoje łóżka i pościel, same zadowoliły się słomą rozłożoną na ziemi. Pomieszczenia przeznaczone na szpital były często bombardowane, szczególnie prowizoryczna sala operacyjna. Dlatego dr ,,Morwa” po konsultacji z siostrami podjął decyzję o przeniesieniu sali operacyjnej do podziemi, gdzie od wieków leżą zwłoki zakonnic. Dla oświetlenia pracy lekarzy, siostry zapaliły kilka gromnic. Sytuacja w klasztorze pogorszyła się, gdy został on zbombardowany i należało zarządzić ewakuację rannych do innych szpitali.


4. Szpital przy ulicy Długiej 7

Centralny Powstańczy Szpital Chirurgiczny nr 1 (przewidziany i przygotowany logistycznie na obsługę 600 rannych) znajdował się w Pałacu Raczyńskich przy ul. Długiej 7, gdzie przed wojną znajdowało się Ministerstwo Sprawiedliwości. Komendantem Szpitala był mjr rez. Adolf Falkowski, w zespole chirurgów wyróżniał się poświęceniem dr Wincenty Tomaszewicz. Niewyobrażalnym miłosierdziem wykazały się pielęgniarki: Marta Kurowska, Wanda Ogińska, Wanda Wadowska i siostry Marta i Wanda Muszyńskie. Wejście do Szpitala znajdowało się przy ulicy Kilińskiego. Głębokie i obszerne piwnice gmachu Ministerstwa Sprawiedliwości, gdzie dawniej składano węgiel i koks zostały zamienione na sale szpitalne. Tylko niektóre posiadały maleńkie okna, wpuszczające skąpe promienie światła i powietrze. Rannych wnoszono do piwnicy, która stanowiła stworzoną ad hoc izbę przyjęć. Tam lekarz dyżurny kwalifikował ich i rozdzielał do sal szpitalnych lub na salę operacyjną. Gmach Ministerstwa Sprawiedliwości był wciąż ostrzeliwany pociskami zapalającymi oraz moździerzami salwowymi, tzw. krowami. Przez cały czas, gdy padały bomby i rozrywały się pociski artyleryjskie, w piwnicach gmachu chirurdzy przeprowadzali ciężkie operacje. Na rannego i narzędzia chirurgiczne sypał się pył i kurz. Żaden z lekarzy nie odchodził od stołu operacyjnego. Przy małym, chwiejącym się światełku robili najpoważniejsze operacje: otwarcie jamy brzusznej, szwy jelitowe, resekcję jelit, trepanacje czaszki i amputacje. Często w salach operacyjnych można było usłyszeć straszliwe krzyki, gdyż z braku narkozy eterowej, chirurdzy operowali ,,na żywca”. Piwnice były zatłoczone rannymi. Leżeli oni po dwóch na łóżkach, na betonie, na przegniłych siennikach i wiślanym piasku. Bardzo często przeciągi gasiły świece, wtedy w piwnicach zapadały ciemności, które potęgowały grozę. Źródłem cierpień był: ból, strach, głód, pragnienie, brak powietrza, brak lekarstw i opatrunków, załamania psychiczne.

Na jednej z sal leżała łączniczka. Straciła wzrok podczas wybuchu czołgu-pułapki. Przychodzili do niej znajomi i rodzina. Wyrażali swoje współczucie mówiąc - ,,Gdyby cię nie poniosło do Powstania, nie zostałabyś niewidomą na całe życie.” Odpowiedziała - ,,Gdybym nie była Polką, nie brałabym udziału w Powstaniu.” Po dziedzińcu szpitalnym przesuwały się też tajemnicze postaci przypominające upiory. Byli to uciekinierzy z piekła – Żydzi węgierscy i greccy, którzy zostali uwolnieni przez ,,Zośkę”. Za uratowane życia dziękowali, wykonując najbardziej wstrząsające prace – wynosili zmarłych z piwnic. Na podwórzu szpitalnym, w sierpniowym słońcu układano półnagie trupy wyniesione z sal szpitalnych. Można je było pochować dopiero w nocy. Do tego czasu, kłębiły się nad nimi roje much. Wynoszono też najciężej rannych, którym w żaden sposób nie dało się pomóc. Energia lekarzy oraz ostatnie opatrunki musiały służyć tym, których jeszcze dało się uratować. Wynoszono ich na powolne konanie. Roje much osiadały na bezbronnych twarzach nieszczęśników. Były to niezwykle trudne wybory etyczne dla lekarzy.

Czasami niezwykłe były sposoby na ulżenie bólu. Najprostszym był śmiech. W Szpitalu na Długiej 7 był niejaki "Czarny Franek", którego opowieści i interpretacje wzbudzały salwę huraganowego śmiechu. Lekarze prosili go, aby się uspokoił, gdyż nagłe wybuchy śmiechu powodowały pękanie świeżych szwów. Jedna z pielęgniarek usiadła przy fortepianie, który znajdował się w pobliżu stołu operacyjnego i pełnił rolę apteki, gdyż wypełniony był lekarstwami. Kojące nuty pięknych utworów koiły ból i udręczenie.

Pewnego dnia przyszedł do Szpitala Stefan Wiech-Wiechecki, ulubiony, popularny felietonista, po lekarstwo dla chorej córki. Ranni poprosili go, aby im coś poczytał. Nie mógł odmówić, gdyż w szeregach Wojska Polskiego walczyło jego dwóch synów. Siadł na skraju siennika i zaczął czytać.
Największą masakrę Szpital przy ul. Długiej przeżył 2 września 1944 r. Do budynku weszła grupa esesmanów, na czele której stał hauptsturmführer Kotschke. Rozkazał on personelowi i lżej rannym opuścić pomieszczenia szpitalne, a resztę, czyli około 450 rannych zamordowano. Zabijano za pomocą granatów i broni maszynowej. Wielu z nich poniosło śmierć męczeńską w płomieniach.

Podobnie okrutny los spotkał szpitale: Pod Krzywą Latarnią na Podwalu i Czarny Łabędź na Podwalu przy ulicy Kilińskiego 1/3. Ogólnie ofiarą bestialstw niemieckich oraz oddziałów kolaboracyjnych padło około tysiąca pacjentów powstańczych szpitali.

 

Ministerstwo Edukacji Narodowej nadało Stowarzyszeniu tytuł
"Miejsce Odkrywania Talentów"

"Kawa czy herbata" odkrywa talenty - program TV o projekcie
TWÓJ ROBOT

Patroni Medialni



Programy

 

 

  • Polish (Poland)
  • English (United Kingdom)